katastrofy morskie

KRAB

Holownik „Krab” z holowaną barką zatonął 6.08.1945 r. w basenie portowym w Gdyni, wskutek wybuchu miny. Zginęła załoga i pasażerowie – razem kilkanaście osób.

ATLAS

Holownik „Atlas”, należący do Wydziału Holowniczo-Ratowniczego „Żeglugi Polskiej”, został przekazany do Szczecina i 20.09.1946 r. wyszedł w morze z 7-osobową załogą oraz sześcioma ratownikami na pokładzie. Około południa pogoda zaczęła się tak pogarszać, że „Atlas” nie był w stanie iść pod wiatr, wiejący z siłą 9-10 stopni w skali Beauforta, a fale zaczęły zalewać pokład. Podjęto decyzje o zawróceniu do portu w Helu. Na wysokości Karwi holownik wywrócił się i zatonął. Ocalały dwie osoby, odnalezione ciała pięciu ofiar pochowane zostały na Cmentarzu Witomińskim. Wspólnego pomnika nie ma, ale są groby tych, którzy zginęli „śmiercią marynarza”.

NYSA

W starej alei zasłużonych jest symboliczny grób kpt. ż. w. Gustawa Gomułki, który 11 stycznia 1965 r. zginął na morzu wraz z całą załogą i drobnicowcem PŻM „Nysa”, na wzburzonych wodach Rynny Norweskiej. Odnaleziono tylko puste łodzie ratunkowe i szalupę. 12 członków z 18-osobowej załogi mieszkało w Trójmieście. W styczniu 1965 roku „Nysa”, pod dowództwem kapitana Gustawa Gomułki, opuściła szkocki port Leith i udała się w stronę Oslo. Ładunek pokładowy – 650 ton pociętych szyn do przetopienia. W niedzielę 10 stycznia nadszedł sztorm o sile 10 stopni w skali Beauforta, na pokład wdzierały się przeszło 12-metrowe fale. Następnego dnia, w tym miejscu znaleziono jedynie szczątki szalupy. Po zbadaniu wielu tomów akt Izba Morska wydała orzeczenie, że przyczyn wypadku ani ewentualnej winy osób nie dało się ustalić.

BRDA

Trawler „Brda” Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich DALMOR, zbudowany w 1955 r., rozbił się o gwiazdobloki w awanporcie portu Hansholm (Dania) i zatonął 10 stycznia 1975 roku, podczas silnego sztormu, wraz z 10 członkami załogi (jedenasta ofiara zmarła w szpitalu na skutek zawału serca). To był od początku trudny rejs, a gdy zachorował pierwszy oficer i radiooficer, kapitan Andrzej Zieliński postanowił przerwać połowy i wejść do duńskiego portu Hanstholm. Niespodziewanie jednostka uderzyła o dno, uszkadzając ster, rzucono obie kotwice i kapitan poprosił o pomoc. Ale port nie posiadał holowników. Wtedy silna fala zerwała statek początkowo z jednej, a następnie z drugiej kotwicy. Kolejna fala ustawiła jednostkę bokiem do falochronu, następna cisnęła go w kamienne gwiazdobloki kładąc na burtę, a następna porwała 10 marynarzy.

BUSKO ZDRÓJ

Pod koniec głównej alei, po prawej stronie, są groby oraz kamienny obelisk a na nim tablica ku pamięci 24 członków załogi, którzy „zginęli na Morzu Północnym w katastrofie m/s „Busko Zdrój” 8/9 luty 1985 r.” Odnaleziono i zidentyfikowano osiem ciał. Listę ofiar otwiera kpt. statku Z. Talaska. Drobnicowiec „Busko-Zdrój” z wadliwej serii „Zdrojów” (dwa lata wcześniej zatonęła bliźniacza „Kudowa-Zdrój”), wyszedł z Oslo z ładunkiem żelaznych prętów z Oslo i wypłynął na niespokojne, zimowe Morze Północne. Gdy dwie silne fale uderzyły, jedna po drugiej, powodując przesunięcie się ładunku, stalek mocno przechylił się na jedną burtę. Prawdopodobnie ładunek został źle zamocowany, statek miał niesprawny i zdekompletowany sprzęt ratowniczy, załoga nie była przeszkolona w obsłudze pneumatycznych tratw ratowniczych, nikt nie kierował akcją opuszczania tonącego statku. Późną nocą śmigłowiec ratowniczy podniósł z tratwy jedynego ocalałego członka załogi, radiooficera Ryszarda Ziemnickiego.

JAN HEWELIUSZ

Gdy główną aleją wchodzimy na cmentarz, po lewej stronie mijamy pomnik „Pamięci tych, którzy zginęli w katastrofie promu „Jan Heweliusz” dnia 14 stycznia 1993 r. na ;Morzu Bałtyckim u wybrzeży Rugii”, gdy na przyrządzie do pomiaru siły wiatru skończyła się skala, a przeszło sześciometrowe fale coraz zacieklej uderzały w burty jednostki. Poniżej nazwiska, a listę 29 członków załogi otwiera kapitan statku Andrzej Ułasiewicz (pochowany na warszawskich Powązkach), pasażerów zginęło 34 (uratowano dziewięć osób).

LEROS STRENGH

Po prawej stronie alei jest kolejny pomnik ku czci tych, co na morzu… „Leros Strengh”, cypryjski frachtowiec pod grecką banderą, zatonął 8 lutego 1997 r. u zachodnich wybrzeży Norwegii na Morzu Północnym. 30 mil morskich od Stavanger. Statek o nośności 22 tys. ton szedł z Murmańska do Polski w sztormie, którego fale osiągały 6 metrów wysokości. Ok. godz. 7.50 czasu polskiego kapitan Eugeniusz Arciszewski wezwał pomoc przez radio. Norweska stacja ratownicza zapytała o więcej danych, ale nie otrzymała już odpowiedzi ani sygnału May Day. „Leros Strength” zniknął z ekranu radaru ok. godz. 8.00. 20-osobową załogę stanowili Polacy, w większości mieszkańcy Gdyni – wszyscy zginęli, ciał nie odnaleziono.